Nasz kolega z JYSK uratował człowieka przed utonięciem
W marcu tego roku pracownik JYSK z Węgier, László Csikós, podjął odważną decyzję, aby wskoczyć do Dunaju. Decyzja ta uratowała życie innego człowieka, który mógł utonąć w zimnej wodzie.
21 marca to dzień, którego László Csikós, pracujący w JYSK na stanowisku Logistic Responsible, nigdy nie zapomni. Nie zapomni go też człowiek, którego uratował.
László wracał właśnie do domu z treningu. Poszedł jeszcze odwiedzić swojego ojca nad brzegiem Dunaju, gdy nagle jego siostra dostrzegła człowieka miotającego się w wodzie na środku rzeki. Jakieś 20-30 metrów od mężczyzny znajdowała się łódź, było to jednak za daleko, by rzucić mu pas ratunkowy. László podjął więc szybką i odważną decyzję.
„Nikt nie był w stanie mu pomóc, a człowiek na przemian wynurzał się i zanurzał w wodzie. Zdecydowałem się wziąć pas ratunkowy z łodzi, zdjąć ubranie i wskoczyć do wody. W tamtym momencie wydawało się, że to jedyne rozwiązanie” — mówi László Csikós, który od czterech lat pracuje w JYSK w mieście Baja na Węgrzech.
Cenne doświadczenie ze sportów wodnych
Gdy László podpłynął do mężczyzny, ten zniknął pod wodą i przez chwilę wydawało się, że jest już za późno. Jednak szczęśliwie mężczyzna wrócił na powierzchnię; László Csikós podał mu pas ratunkowy i zaczął holować. Gdy płynął do brzegu rzeki, próbował rozmawiać z mężczyzną, aby ten pozostał świadomy.
Kiedy zdecydował się wskoczyć do wody, nasz 30-letni kolega z JYSK nie wiedział, czy będzie w stanie uratować tego człowieka, ale duże doświadczenie wyniesione ze sportów wodnych dodało mu pewności siebie.
„Pomyślałem po prostu, że jeżeli nie wskoczę do wody, ten człowiek może zginąć. Jestem wdzięczny, że tak się nie stało. Uprawiam dużo sportów wodnych i mieszkam nad rzeką, co dało mi pewność siebie” — mówi László Csikós, który zdołał popłynąć w wodzie o temperaturze zaledwie dziewięciu stopni.
Duże uznanie
Dzięki pomocy László człowiek został uratowany od wypadku w Dunaju, a on sam otrzymał wiele pozytywnych reakcji oraz słów uznania od lokalnych mieszkańców, burmistrza oraz kolegów z JYSK.
„To oni pierwsi poklepali mnie po ramieniu, kiedy wróciłem do pracy. Moi koledzy byli naprawdę zadowoleni, nie tylko ze mnie, ale także z tego, jak zakończyła się cała historia” — mówi László Csikós, któremu węgierskie media poświęciły wiele uwagi.
László Csikós nie tylko ocalił życie człowieka, ale także otrzymał ważną lekcję.
„Nie powiedziałbym, że to doświadczenie mnie zmieniło, ale nauczyło mnie oraz, mam nadzieję, także innych, aby bardziej cenić życie”.